Jednym z najlepszych aspektów podróży jest doświadczanie szerokiej gamy potraw, często takich, których nie masz na co dzień. A jeszcze lepszym aspektem jest nauczenie się, jak odtworzyć te smaki w domu, we własnej kuchni. To świetny sposób na ponowne przeżycie wspomnień z miejsc na długo po wydarzeniu.
Chiang Mai jest znane z wyjątkowej kuchni północnotajskiej, inspirowanej smakami birmańskimi, chińskimi i laotańskimi. Słynie z odważnych smaków, aromatycznych ziół i unikalnego połączenia słodkich, kwaśnych i pikantnych smaków.
Dlatego jest to idealne miejsce na przygodę z lekcją gotowania. To okazja, aby skorzystać z tych wszystkich świeżych ziół, powąchać, posmakować i cieszyć się z perfekcyjnego dania, które właśnie to Ty ugotowałeś.
Nie potrafisz gotować? Żaden problem, tamtejsi nauczyciele gotowania prowadzą zajęcia w taki sposób, że się zdziwisz jakie mistrzowskie dania możesz stworzyć
W Chiang Mai jest wiele miejsc, które oferuje takie aktywności. Ja, na podstawie opinii i ogólnego rozeznania, wybrałam szkołę gotowania: Zabb E Lee Thai.
Do wyboru są dwie opcje: kurs poranny albo popołudniowy. My zdecydowaliśmy się na ten od godziny 9 do 14.
Koszt to 1200 Bath (~140 PLN).
Jak to wszystko wyglądało?
Do hotelu przyjechał po nas van z tej firmy. Najpierw pojechaliśmy na lokalny market Ming Muang, gdzie prowadząca omówiła zastosowanie różnych świeżych warzyw i ziół. Tłumaczyła co się z czym łączy, jak kroić, pokazywała wyjątkowe tajskie odmiany warzyw i roślin, które mieliśmy zastosować podczas naszego gotowania. W tym momencie musieliśmy wybrać 4 główne dania + 1 pastę curry, które będziemy chcieli ugotować. Do wyboru było około 20 dań. Każdy z uczestników mógł wybrać oczywiście inne opcje, w zależności od smaku, alergii czy ciekawości.
Wszystkie dania można było przygotować w wersji wegetariańskiej lub wegańskiej, a także samodzielnie dostosować je do wersji pikantnej lub łagodnej.

Na tym targu mieliśmy też chwilę, aby samemu rozejrzeć się dookoła. W Chiang Mai jest różnorodność przypraw, dodatkowo są już przygotowane w opakowaniach, aby dobrze się prezentowały, jeśli chcemy komuś wręczyć jako prezent. Są gotowe mieszanki do zup, do sosów, do curry. A większość rzeczy nie przekraczała 10 zł. Jeśli tam jesteś, warto zrobić zakup, ponieważ w Chiang Mai niektóre produkty są ich lokalne, nie znajdziesz ich już później na południu kraju.



Do wyboru były też zestawy 10 różnych przypraw za około 10 zł, zestawy ziół, herbat. Królowała oczywiście papryczka chili.
Ze swojej strony polecam kupno suszonej trawy cytrynowej (w domu, w lato, idealna jako zimny, chłodzący napar). Fajne są też orzeszki pokryte mieszanką o smaku Tom Yum.
Po kilkunastu minutach zebraliśmy się przy aucie i ruszyliśmy do miejsca docelowego.
Pierwsze wrażenie? – wow!
To było gotowanie w kuchni na świeżym powietrzu otoczonej pięknym ogrodem. Każde stanowisko było świetnie wyposażone.

Na początku poczęstowali nas herbatą i kawą, mogliśmy się przejść po terenie ośrodka, poznać pozostałych towarzyszy gotowania.
No i wtedy ruszyliśmy.
Każdy z nas miał stanowisko z palnikiem gazowym. Dostaliśmy fartuch i jasne instrukcje dotyczące noży i sposobu przechowywania ostrza pod deską do krojenia między użyciem, aby zapobiec wypadkom.
Z racji tego, że wcześniej wybieraliśmy co będziemy gotować, mieliśmy już przygotowane odpowiednie porcje warzyw/mięsa/ziół do pokrojenia, usmażenia i ugotowania.
Na przystawkę zaserwowaliśmy świeże sajgonki z tofu i warzywami, ozdobione fioletowym jadalnym kwiatem i mieszanką sezamu.

U mnie kolejnym wyborem był oczywiście pad thai. W tym aluminiowym woku danie było gotowe już w 5 min.
Mogliśmy dostosować ostrość każdego dania do naszych osobistych upodobań, dodając albo 1 albo i 10 superostrych papryczek.

Po przygotowaniu dwóch pierwszych dań zrobiliśmy sobie przerwę, podczas której wszyscy usiedliśmy przy długim stole i zjedliśmy pierwszą partię naszych kreacji. Następnie wróciliśmy do pracy, tłukąc składniki w moździerzu i tłuczkach, przygotowując bazę do curry i kolejne dania.


Usiedliśmy ponownie, aby posmakować przygotowanych przez nas dań. To było baaardzo dużo jedzenia. Fajne było też to, że mogliśmy rozmawiać z innymi członkami lekcji podczas jedzenia, wymienialiśmy się historiami z podróży, gdzie byliśmy, co polecamy i dokąd się wybieramy.

Trzeba przyznać, że organizacja była świetna. Wszystkie produkty, akcesoria do gotowania były już przygotowane. A Panie, które pomagały, na bieżąco zabierały od nas brudne naczynia, podstawiały kolejne, czyste. To stworzyło płynne doświadczenie kulinarne. Chciałabym, żeby gotowanie było takie w mojej własnej kuchni w domu!
Zalecam zarezerwowanie miejsca na zajęcia z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, ponieważ szybko się zapełniają. Możesz to zrobić, wysyłając wiadomość e-mail lub wiadomość na Whatsapp. Wszystkie informacje znajdziesz u nich na stronie Zabb E Lee Thai Cooking School .Jeśli chcesz, aby odebrano Cię z hostelu/hotelu, daj im znać. Jeśli mieszkasz w pewnej odległości, możesz zostać odebrany i odwieziony po zajęciach bez dodatkowej opłaty.
Woda, herbata i kawa są bezpłatne, ale miej przy sobie gotówkę, jeśli chcesz kupić napój gazowany czy kokosa.
W tym dniu nabyliśmy dużo wiedzy na temat kuchni tajskiej.
Wyszliśmy stamtąd z większym poczuciem pewności siebie, jeśli chodzi o samodzielne przyrządzanie potraw w domu – a także z kolorową książką kucharską z przepisami krok po kroku, którą mogliśmy zabrać do domu, aby móc przećwiczyć każdy przepis (nawet te, których nie wykonaliśmy na zajęciach). Jako prezent dla Was, załączam przepis na Pad Thai, do pobrania poniżej:

Leave a Reply