- 3 dni w Bangkoku
- 4 dni w Chiang Mai
- 2 dni w Krabi
- 2 dni na Kho Phi Phi
- 2 dni na Kho Lanta
- Powrót do Bangkoku
W tym – już trzecim artykule, na początku chciałam napisać trochę o samej idei pisania tego bloga.
Za każdym razem, jak wybieramy kolejny kierunek naszej podróży, spędzamy kilka, często kilkanaście godzin na wyszukiwaniu fajnych miejsc, dogodnej lokalizacji, lokalnego jedzenia, transportu. Szukamy i na YouTube, i na blogach, i na forach. Zbieramy wszystkie rekomendacje z różnych źródeł i tak tworzymy sami swój plan. Celem tego bloga jest skupienie tych informacji, naszych historii i naszych doświadczeń w jednym miejscu.
Tak też się pojawił pomysł napisania artykułu o Tajlandii. W głowie mam kilka wpisów na temat tego kraju, jednak zacząć chciałabym od podstawowego planu dwutygodniowego.
Co warto zobaczyć tam na początku?
Jak logicznie ułożyć plan?
Wszystko postaram się opisać poniżej.
Poruszanie się po Tajlandii nie jest skomplikowane. Moja pierwsza podróż w tym kierunku była solo. Sama wszystko zaplanowałam, sama targałam mój 10 kg plecak i z północy na południe latałam, jeździłam pociągami, autobusami, skuterami, tuk-tukami, aby jak najwięcej przeżyć, zobaczyć, poznać miejscowych i próbować nowych smaków.
To co, zaczynamy!

Masz już kupione loty do Tajlandii i nie masz pojęcia jak się zabrać za plan podróży? A może marzy Ci się podróż w tym kierunku, ale przeraża Cię planowanie trasy w rajskich klimatach? To trafiłeś we właściwe miejsce!
Odwiedziłam Tajlandię 3 raz, w tym roku szykuje się kolejny i nie sądzę, że to będzie ostatni.
Ten kraj można i kochać i nienawidzić, ale jest w nim coś takiego, że chce się wrócić. Pyszna kuchnia, pomocni mieszkańcy, rajskie plaże, zachwycająca przyroda.
Poniżej opisałam dwutygodniowy plan podróży po Tajlandii. Obejmuje on mieszankę miast, kultury, przyrody, pięknych plaż i wyśmienitego jedzenia.
Dlatego jeśli chcesz spędzić 2 tygodnie w Tajlandii i mieć pewność, że zapewni Ci wszechstronne i wspaniałe wrażenia, jest to plan dla Ciebie!
Ale najpierw… kilka słów o walucie i lotnisku
Waluta
Do Tajlandii zawsze bierzemy ze sobą Euro albo Dolary.
Pamiętajcie o 2 rzeczach:
- bardzo ważne jest to, żeby nominały USD były nowe, czyli wydane po 2006 roku. Inaczej w Tajlandii nie wymienią Wam pieniędzy.
Waluta w Tajlandii to THB (tajski bath). W kantorze, jak wymieniacie PLN na USD, warto wspomnieć, że lecicie do Azji i potrzebujecie nowych nominałów. - Pieniądze nie mogę mieć żadnych zagięć. W większości kantorów (w całej Tajlandii jest ich mnóstwo) oglądają każdy nominał po kilka minut, każdą stronę, czy coś nie jest brudne, zagięte, urwane. Oczywiście zdarzają się miejsca, gdzie nie zwracają na to uwagi, ale to może 5% (najczęściej na wyspach). Lepiej dbać o te banknoty. Prawdopodobnie bezpośrednio w bankach mogą Wam wymienić uszkodzone pieniądze.
Lotnisko – co tam trzeba załatwić i jak się z tego miejsca wydostać?
Na lotnisku, po przylocie:
- Wymieńcie trochę gotówki z Euro/USD na tajski THB, na lotnisku kurs nie jest najgorszy, a warto mieć coś na początek, na taksówkę, jedzenie, czy napój.
- Na lotnisku, jak już będziecie kierować się do wyjścia, wstąpcie jeszcze na wyższe piętro i kupcie kartę SIM z Internetem w 7-Eleven. Według nas jest to najtańsza i najlepsza opcja. 2 lata temu mieliśmy kartę i pakiet Internetu z firmy AIS, kupioną też na lotnisku. Nie było żadnej różnicy w jakości, szybkości i obsłudze. Różnica była tylko w cenie, AIS około 2 razy droższa. Nie zdziwcie się tylko, jak będą Wam robić zdjęcia przy zakupie karty SIM. Oni wszystko muszą raportować do rządu. Za każdym razem będą Was prosić o paszport, więc pilnujcie go i zawsze miejcie go przy sobie.
Okej, to jak się teraz stąd wydostać, z tego lotniska?
Taxi
Najwygodniejszy środek transportu, aczkolwiek w Tajlandii nie zawsze najszybszy. Na pewno nie w godzinach szczytu (choć godziny szczytu są tam na okrągło). Choć niektórzy kierowcy znają swoje uliczki i wiedzą, jak ominąć korki. Po tylu godzinach w samolocie na pewno taksówka jest kuszącą propozycją.
Taxi można złapać bezpośrednio na lotnisku. Trzeba pamiętać, żeby przypilnować kierowcę, aby włączył licznik (to przecież ich obowiązek), a lubią oni oszukiwać.
Ponoć lotnisko dysponuje też swoimi samochodami o nazwie AOT limusine, nie wyglądają one jak taksówki, ale normalne nieoznakowane samochody dosyć premium. Za przejażdżkę liczą sobie od około 1500 BTH (~160zł).
Taxi – aplikacje. Przez cały pobyt w Tajlandii korzystamy z 2 aplikacji (warto porównać sobie, która z nich oferuje w danym momencie najlepszą cenę): Grab & InDrive.
Działają one na podobnej zasadzie co polskie aplikacje. InDrive jest o tyle fajny, że możesz tam zaproponować własną cenę kierowcy, oczywiście jest minimalna kwota zamówienia.
Airport Link
Bangkok Airport Rail Link to podmiejska linia kolejowa łącząca lotnisko Suvarnabhumi ze stacją Phaya Thai (BTS) poprzez stację Makkasan (MRT Phetchaburi).
Połączenie Airport Rail kursuje codziennie od 06:00 do 24:00, a podmiejskie pociągi City Line odjeżdżają co 10 minut w godzinach szczytu (06:00-09:00 i 16:00-20:00) oraz 15 minut poza szczytem i weekendy.
Stacje:

Suvarnabhumi Airport – Lad Krabang – Ban Thap Chang – Hua Mark – Ramkhamhaeng – Makkasan (City Air Terminal – interchange with MRT Blue Line (Phetchaburi Station)) – Ratchaprarop – Phayathai (interchange with BTS Sukhumvit Line (Phayathai Station)) |
Standardowa opłata za linię City Line wynosi od 15 do 45 bahtów, w zależności od odległości. Z lotniska Suvarnabhumi do stacji Phayathai kosztuje 45 bahtów (około 5 zł).
Bilety (plastikową monetę) można kupić w okienku, w kasie. Należy pilnować tego biletu, ponieważ przy bramkach wyjściowych, musimy ją zwrócić na bramce. Inaczej nie wyjdziemy.
To zaczynamy
3 dni w Bangkoku
Większość lotów do Tajlandii to loty do Bangkoku. A sam Bangkok to szalone miejsce, miasto, gdzie poczujesz od razu klimat tajskiego życia. Pomieszanie klasy wyższej z ubóstwem. Obok wieżowców, mieszkania z blachy. Pełno jedzenia, które jest świeżo przyrządzane na ulicach, zwisające kable przy drodze, 7-Eleven co 50 metrów, klaksony, skutery, auta.
W Bangkoku, w pierwszych godzinach na pewno przeżywa się szok. Za pierwszym razem, jak wylądowałam w tym mieście, moja myśl to – jak tu duszno, gorąco, czuć w powietrzu jedzenie, surowe mięso, świeże owoce, tajską herbatę, spaliny z ulicy, benzynę. No mix. Po kilku godzinach jest tylko lepiej, chce się zwiedzać, smakować i poznawać miasto.
Bangkok to miejsce pełne spektakularnych złotych świątyń, ogromnych nocnych targów i jednych z najlepszych ulicznych potraw na świecie!
Bangkok – dzień 1
Przylot do Bangkoku. Najczęściej jest to środek dnia. My wykorzystujemy ten czas na dojazd do hotelu, aby zostawić tam wszystkie bagaże i idziemy w miasto. Szukamy coś do jedzenia, bierzemy na wynos tajską herbatę z mlekiem, robimy kroki i szukając knajp z jedzeniem, zwiedzamy okolice.
Wieczorem polecam wybrać się na China Town. Jest to jedno z najbardziej intensywnych, lokalnych atrakcji w Bangkoku.
China Town w tym mieście jest jednym z najstarszych i zostało założone w 1782 roku. Zwiedzanie możesz rozpocząć od “Chinatown Gate”, przy wejściu na Yaowarat Road.
Na początku prawdopodobnie poczujesz się przebodźcowany, setki sprzedawców żywności, setki stoisk handlowych po obu stronach ulicy, sprzedawcy krzyczący, że mają od razu dla Ciebie rabat, żeby kupić od nich jak najwięcej.
W każdym kierunku, w którym się obrócisz, istnieje dosłownie inna opcja jedzenia. To uderzeniowa dawka dźwięku, zapachu, kolorów. Palony cukier zmieszany z kokosem, smażony kurczak, makarony, setki kilogramów ugotowanego ryżu, wycie klaksonów samochodów przeplatane krzykami sprzedawców jedzenia, kierowcy tuk-tuków dzwoniący do potencjalnych klientów. To całkowicie przytłacza nasze zmysły. Dużo hałasu, dużo zapachów, dużo ludzi. Ja uwielbiam taki klimat i takie połączenie.
Tego pierwszego dnia, jak odwiedzi się China Town w Bangkoku, będzie się miało dobry wstęp do zwiedzania całej Tajlandii.
2 lata temu mieliśmy hotel blisko China Town i po zmroku, gdy wszystko tam tętniło życiem, postanowiliśmy poszukać tam jedzenia. Znacie to uczucie, jak jest się tak głodnym, że wszystko wygląda dobrze i wszystko wygląda źle. Wszystko by się zjadło, ale jednocześnie te wszystkie zapachy przeszkadzają. W takich sytuacjach, w Tajlandii najlepiej postawić na pat thai-a, klasyk i nigdy nie zawodzi.


A jeszcze co do samego China Town, moim zdaniem jest to najlepsze China Town, jakie w życiu widziałam. Może zwiedziałam 5 w różnych miastach na świecie, na różnych kontynentach, ale Bangkok wymiata.
Z China Town mam też jedno niezapomniane wspomnienie, mianowicie sok z granatu. Cała butelka kosztowała około 5 zł, a smakował tak, że pamiętam to do dziś! Cudoo.

Bangkok – dzień 2
Świątynie: The Grand Palace, Wat Arun, Wat Pho & Wat Paknam (Big Buddha)
Sprawdzając plany podróży po Bangkoku, w każdym znajdziecie spis, który obejmuje wiele wizyt w różnych świątyniach. Nie ma się co dziwić, to ich religia, kultura.
A te najpopularniejsze świątynie w Bangkoku są położone wzdłuż rzeki Chao Phraya.
Tip: słowo „Wat” używany jest w całej Tajlandii. To tajskie słowo oznaczające miejsce kultu lub świątynię.
Wat Pho

Lokalizacja:
Świątynia znajduje się w dzielnicy Phra Nakhon przy ulicy Sanam Chai 2. Położona jest w dogodnym miejscu, ponieważ mieści się na południe od Wat Phra Kaew i Wielkiego Pałacu Królewskiego granicząc z tymi obiektami po sąsiedzku. Stwarza to dobrą możliwość do zwiedzenia wszystkich tych atrakcji za jednym razem.
Wat Pho jest domem największego leżącego Buddy w Tajlandii. Nie jest to duży kompleks, a kiedy już odwiedzisz leżącego, złotego Buddę, możesz pospacerować po terenie, zanim udasz się na drugą stronę rzeki do Wat Arun.
Godziny otwarcia Wat Pho wynoszą od 8:30 do 19:30, a bilet wstępu kosztuje 300 bahtów.

The Grand Palace
Wielki Pałac ma największy kompleks świątyń i jest domem tajskiej rodziny królewskiej. Jest to jedna z najpopularniejszych atrakcji Bangkoku i warto przyjechać wcześnie rano, aby uniknąć narastającego upału i turystów. Wielki Pałac jest zamykany wcześnie o 15:30, więc pamiętaj o odpowiednim zaplanowaniu wizyty. Bilety można kupić i przez Internet i na miejscu, koszt to 500 Bath (około 55zł).
Wymogi dotyczące wstępu są najsurowsze ze wszystkich świątyń w Bangkoku, co oznacza, że wchodząc do Wielkiego Pałacu trzeba mieć długie spodnie i zakryte ramiona. Jeśli nie jest się odpowiednio ubranym, odeślą Cię do najbliższego sklepu, gdzie można kupić długie, luźne spodnie w słonie (cena zaczyna się od 100bath), koszulki z krótkim rękawem. „Spodnie Słonia” wydaje się, że są tradycyjnym strojem turystów podróżujących po Azji Południowo-Wschodniej.
Wielki Pałac to ogromny kompleks, po którym można spacerować i doświadczyć obecności buddystów w postaci posągów, stup i świątyń. Na miejscu są i toalety, i można też coś zjeść, napić się.

Wat Arun
Jeśli planujesz odwiedzić Wat Arun z Wat Pho, najłatwiej będzie przepłynąć lokalnym promem przez rzekę. Wejdziesz do tego chwiejnego małego korytarza (w tym miejscu nigdy się nie wie, czy to właściwe miejsce, wygląda dosyć wątpliwie), przy którym znajduje się kilka sklepów, a po około 100 metrach znajdziesz punkt wejścia na terminal promowy Tha Tian Pier. Koszt przeprawy w jedną stronę wynosi 5 bahtów. Prom odpływa co 10 minut od 5:00 do 19:00.
Na co uważać?
Oszustwa na terenie świątyń w Bangkoku
Jednym z najpopularniejszych oszustw, które za każdym razem przyciągają turystów, jest to, że odwiedzając ten teren, przed wejściem do świątyni zobaczysz „oficjalnie” wyglądającą osobę, która poinformuje Cię, że masz na sobie nieodpowiednie ubranie. Powiedzą ci, że w pobliżu znajduje się zakład krawiecki, w którym kupisz spodnie, abyś mógł wejść do świątyni. Wystarczy, że wsiądziesz do tuk-tuka (czekającego zaraz obok) i będziesz mógł później wejść do świątyni.
Niestety, tak wiele osób daje się wciągnąć w ten przekręt, ponieważ brzmi to naprawdę przekonująco. Jeśli wejdziesz do świątyni, zostaniesz poinformowany o tym przez pracownika, jeśli Twój strój będzie nieodpowiedni.
Innym przykładem może być też sytuacja, która mi się zdarzyła. Idąc w stronę świątyń, podeszła do mnie osoba, informując, że bilety do świątyń są już wyprzedane, ale może mi sprzedać, bo ma kilka w zapasie. Nie ma opcji. Nie dyskutujcie z taką osobą.
Wracając jeszcze do cen za bilety. Nie zdziwcie się, jeśli zauważycie, że Tajowie płacą połowę lub nawet mniej wartości ceny. Oni zawsze mają taniej lub za darmo.

Bangkok – dzień 3
Po południu: King Power Mahanakhon

Położony w samym sercu centralnej dzielnicy biznesowej Bangkoku, przy stacji BTS Chong Nonsi, 78-piętrowy budynek. Posiada on najnowocześniejszy taras widokowy i można zachwycić się imponującym obrazem na miasto z 314 metrów. Co więcej – oferuje 360-stopniowe panoramiczne widoki i z części wewnętrznej i zewnętrznej budynku.
Godziny otwarcia: 10 – 19 (ostatnie wejście 18:30).
Obserwatorium składa się z trzech poziomów: wewnętrznego tarasu widokowego, skywalku zwanego popularnie szklaną tacą oraz zewnętrznego „szczytu”.
Bilet normalny kosztuje 1,080.00 ฿ (około 120 zł).

Kolejny punkt:
Terminal 21
Jest to jedno z centrum handlowych, znajdujące się przy Sukhumvit Road w centrum Bangkoku.
To miejsce słynie z innowacyjnej tematyki, z różnymi piętrami reprezentującymi różne miejsca na świecie, takimi jak: Tokio, San Francisco, Rzym, a windy i oznakowanie przypominają lotnisko.
Jest mnóstwo sklepów w ciuchami, z pamiątkami, jedzeniem.
Całe 5 piętro jest zarezerwowane na Food Court. Jest tam taka zasada, że przy specjalny stoisku, które znajduje się na początku, ładujemy ich specjalną kartę (nam wystarczyło 200bath na osobę) i w ten sposób zamawia się posiłki, nie można tam płacić gotówką. Jeśli zostaną nam jakieś środki na tej karcie, a już jesteśmy pełni, idziemy do okienka, gdzie kupiliśmy tę kartę i dostajemy zwrot reszty.
W tej strefie gastronomicznej można spróbować głównych dań kuchni tajskiej, takich jak na przykład: smażonego makaronu, zup, smażone dania na woku, curry, kaczkę, zupy z krwią. Do wyboru oczywiście są też dania wegetariańskie, rybne. Obok znajdziecie stoiska z deserami i napojami.
Ceny nie są wygórowane, najeść się można już od 10 zł.
5 lat temu za sałatkę z papai dałam 6 zł, oni dodają do niej około 10 papryczek chili. Chciałam oczywiście “no spicy”, dostałam 3 papryczki. Dla mnie wciąż było spicy, nie zjadłam wszystkiego.
Jedliśmy tam też pad thaia, Marcin próbował golonkę, kaczkę. Wszystko było dobre, jednak czy aż tak, żeby specjalnie jechać tam na obiad? Według mnie nie.
Jednak piszę o tym miejscu, bo dużo osób to poleca. Jeśli dysponuje się czasem, warto sprawdzić i się samemu przekonać.
Według mnie, zdecydowanie lepsza galeria to The Platinum Fashion Mall + targ, który znajduje się zaraz obok: Pratunam Market.
Więcej o tych miejscach będę pisać w artykułach dotyczących konkretnych miast.
4 dni w Chiang Mai
1 dzień: Szkoła nauki gotowania
Chiang Mai, znane ze swojego dziedzictwa kulinarnego, zyskało popularność jako centrum kursów gotowania. Miasto znajduje się na północy, a jedzenie, które można tu znaleźć, może różnić się od tego, które znajdziesz w stolicy czy na wyspach.
Większość firm, oferujące lekcje gotowania, działa na podobnej zasadzie. Umawiacie się z nimi poprzez maila lub WhatsApp, udostępniacie im nazwę i adres hotelu, w dniu nauki gotowania, oni po Was przyjeżdżają, zawożą na miejsce, a na koniec odwożą Was pod wskazany adres.
Kosz kursu, na którym my byliśmy, to 1200 Bath (około 130 zł). W ofercie są i ranne i popołudniowe lekcje.
Jest to super opcja, żeby samemu popróbować gotowania mając do dyspozycji świetnej jakości produkty, prawdziwy wok (gdzie podsmażenie kuraka zajmuje 1 minutę), aromatyczne, świeże warzywa i przyprawy.
A co najważniejsze, w tym dniu posmakujesz wielu tradycyjnych potraw i uświadomisz sobie, że jednak potrafisz gotować (mając takie pyszne składniki, sprzęt i kucharza, który podpowiada co i jak po kolei robić).
Więcej o tej szkole postaram się opowiedzieć w innym artykule, bo jest o czym! My byliśmy pod wielkim wrażeniem. Samo miejsce było magiczne.

2 dzień: wizyta w sanktuarium słoni
W Chiang Mai działa wiele organizacji oferujących spotkania ze słoniami, ale nie wszystkie są sobie równe.
Niektóre pozwalają odwiedzającym obserwować słonie w ich naturalnym środowisku tylko z daleka. Inne wykorzystują zwierzęta i trzymają je na łańcuchach przez większość czasu. Jeszcze inne plasują się gdzieś pośrodku tego spektrum i pozwalają na ograniczoną interakcję między odwiedzającymi a słoniami.
Pamiętaj, że to, że obiekt nazywa się sanktuarium, nie oznacza, że faktycznie nim jest . Niektóre tak zwane sanktuaria pozwalają turystom jeździć na słoniach lub zmuszać zwierzęta do wykonywania sztuczek. To są czerwone flagi i lepiej unikać tych obozowisk.
Są jeszcze firmy, które mają po kilka sanktuariów/ miejsc, gdzie można spotkać się ze słoniami. W jednych wydaje się to być bezpieczne dla tych zwierząt, karmienie, spacer, natomiast ta sama firma, w innym miejscu ma inny punkt z tymi zwierzętami, gdzie już pozwalają na przejażdżki. W taki sposób zarabiają na koszty utrzymania. Przed wyborem firmy, sprawdźcie ją dobrze i nie pozwólcie na cierpienie tych zwierząt.


Każde miejsce ze słoniami, które wybierzecie, ma podobną organizację. Do wyboru są: wycieczki na pół dnia, na cały dzień, a czasami są opcje z noclegiem. Zostaniecie odebrani z hotelu pickupem i zawiezieni kilkadziesiąt kilometrów od miasta, w zielone rejony. Bardzo często w ofercie jest także obiad, specjalne stroje, w które musicie się ubrać do interakcji ze słoniami, woda, kawa, przekąski.
3 dzień: jednodniowa wycieczka do Chiang Rai

Na wstępie zaznaczę i przypomnę. Odwiedzając KAŻDĄ świątynię, zdecydowanie trzeba pamiętać o odpowiednim ubiorze: zakryte ramiona i kolana (czasami można wypożyczyć duże chusty, aby móc jej użyć jako narzutka na ramiona lub spódnica, za wypożyczenie płaci się od 2 do 5 zł zazwyczaj).
Chiang Rai to najbardziej wysunięta na północ prowincja i miasto w Tajlandii. Znajduje się w górzystym regionie kraju, co nadaje mu unikalny krajobraz i klimat.
Do Chiang Rai pojechaliśmy z lokalnym biurem podróży. Wszędzie możecie znaleźć stoiska, przy których oferują jedno/kilku-dniowe wycieczki. Zdecydowanie taniej jest takie kupić na miejscu, niż jeszcze będąc w Polsce. Na miejscu możecie się też z nimi targować. Często zawyżają oni ceny, mając nadzieję, że turysta uzna to i tak za okazję. Warto pytać o ten “discount”.
Zapłaciliśmy około 100 zł za osobę, na jeden dzień. Wszystko było już w cenie (dojazd, bilety, lunch). Z Chiang Mai do Chiang Rai jechaliśmy klimatyzowanym małym busem, jak na każdej tego typu wycieczce, zagwarantowana była woda. Czas dojazdu w jedną stronę to około 4h, z jedną dłuższą przerwą. Przerwy w takich trasach zazwyczaj są robione w miejscach, gdzie jest toaleta, są miejsca, gdzie można coś zjeść, napić się, kupić jakieś pamiątki.
W Chiang Rai zaczęliśmy zwiedzanie od Białej Świątyni Wat Rong Khun.
To prawdopodobnie najsłynniejsza i najbardziej szalona świątynia w całej Tajlandii. Pierwotna Wat Rong Khun popadła w ruinę, a nowsza wersja jest wizją znanego lokalnego artysty Chalermchai Kositpipata, który sam sfinansował pierwotną pracę. Do tej pory wydał 40 milionów THB z własnych pieniędzy. Uważa świątynię za ofiarę dla Pana Buddy, więc wierzy, że projekt zapewni mu nieśmiertelne życie. Świątynia planowo ma zostać ukończona dopiero w 2070 roku.

Jak dla mnie, jest to najbardziej spektakularna świątynia, jaką kiedykolwiek widziałam. Ten ogrom detali, bieli, mieniących się elementów, to było wspaniałe. (Nawet toaleta w tym miejscu jest w złotym budynku, na bogato).
Świątynia posiada unikalnie zaprojektowaną strukturę, jest pełna niezwykle szczegółowych rzeźb i płaskorzeźb. W przeciwieństwie do innych świątyń, jest cała pokryta szkłem i pomalowana na oślepiającą biel (nie zapomnijcie okularów przeciwsłonecznych, inaczej będzie ciężko).
Biała Świątynia jest otwarta codziennie od 8 rano do 6 wieczorem. Wstęp kosztuje 100 THB (~11 PLN). Jednak główną część świątyni można zobaczyć za darmo z zewnątrz jej bram.
Program wycieczki obejmował również Błękitną Świątynię (Wat Rong Suea Ten) i Baan Dam (Czarny Dom).
Błękitna Świątynia (Wat Rong Suea)

Wat Rong Seua Ten w Chiang Rai, znana po angielsku jako Blue Temple, jest jedną z najbardziej żywych i wyszukanych świątyń w okolicy. Chociaż często myślimy o świątyniach jako o czymś starożytnym i historycznym, Blue Temple została ukończona dopiero w 2016 roku. Cała budowla jest pokryta szafirowo-niebieską farbą zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz.
Ta buddyjska świątynia została zaprojektowana w lśniącym, jasnoniebieskim odcieniu, który zdecydowanie przyciąga wzrok. Imponujące smoki na zewnątrz są spektakularne, a zarówno wnętrze, jak i zewnętrze pełne są misternych detali, malowideł i szczegółowych rzeźb.
A nazwa świątyni wcale nie oznacza Błękitnej Świątyni, lecz „tańczącego tygrysa”, nazwana na cześć tygrysów, które dawniej zamieszkiwały ten region.

Godziny otwarcia Blue Temple to 6 rano do 6 wieczorem, a wstęp jest bezpłatny. Jeśli chcesz zrobić ładne zdjęcie fasady, najlepiej odwiedzić świątynię rano, aby uzyskać najlepsze światło, ponieważ świątynia jest zwrócona na wschód.
Na tym terenie mnóstwo sprzedawców oferuje jedzenie i napoje. Zdecydowanie polecam spróbować lodów kokosowych, czasem podają je z dodatkiem kleistego ryżu i orzeszków. TO jest najlepsze.
Baan Dam (Czarny Dom)

Niedaleko Chiang Rai City Center zlokalizowane jest kolejne wyjątkowe muzeum o nazwie Baan Dam Museum, znane również jako „Black House”. Znajduje się tam wspaniała drewniana architektura zaprojektowana przez Thawana Duchanee. Po wejściu do parku zobaczysz przerażająco dużą czarną drewnianą konstrukcję, w której mieści się większość jego dzieł.
Zauważysz także, że większość jego sztuki w muzeum jest zrobiona z kości i skór zwierząt – jest trochę mrocznie i strasznie. Dzieje się tak głównie dlatego, że zmarły artysta inspirował się tematami życia, śmierci i natury. Wystrój składa się z martwych zwierząt zdobiących każdy pokój, od skór węży po łuski krokodyla, a także rogów bawołów.
Jeśli chcesz doświadczyć sztuki w inny sposób, w budynku znajdują się kody QR. Możesz je zeskanować telefonem, aby zobaczyć, jak sztuka ożywa.
Miejsce emanuje mroczną aurą, co jest dokładnie tym, czego chce artysta. Jeśli Biała Świątynia w mieście Chiang Rai ma reprezentować czystość, to Black House jest to dokładnie tego przeciwieństwem.
Muzeum jest dość duże i składa się z jednej dużej budowli i kilku mniejszych, w których znajdują się wszelkiego rodzaju dzieła sztuki Thawana.

Duchanee fascynował się szczątkami zwierząt. Ma dziesiątki skór aligatorów, meble z rogu bawolego i różne rodzaje dużych muszli morskich. Jeśli jesteś miłośnikiem zwierząt, to prawdopodobnie nie spodoba ci się to miejsce.
W naszym planie zagwarantowany był także lunch w lokalnej knajpce. Lunch w postaci szwedzkiego stołu, mięso, warzywa z woka, ryż, owoce, kawa, woda. Nie było to najlepszej jakości jedzenie. Mięso było “crunchy” takie z kawałeczkami kości. U mnie skończyło się na ryżu i owocach.

4 dzień: wizyta w Wat Phra That Doi Kham

W tej świątyni byłam 6 lat temu. Pojechałam tam z Brazylijką, którą poznałam w hostelu. Zamówiłyśmy sobie taksówkę, która po przybyciu na miejsce, czekała na nas na parkingu około 2 godziny, po czym Pan przywiózł nas z powrotem pod wskazany hostel. To jest też dobra opcja, jeśli podróżuje się z kimś, wtedy koszt taksówki się rozkłada.
Ten buddyjski kompleks świątynny został zbudowany na wysokiej górze zwanej Doi Suthep, a prowadzą bardzo długie schody ozdobione motywami wężowymi i odświętnie udekorowane.
Ta wizyta w świątyni, raczej była motywowane zapełnieniem czasu, niż chęcią sprawdzenia dokładnie tego miejsca. Było bardzo dużo ludzi, bardzo dużo kolorów i zadziwiająco fajne widoki na zalesione tereny.
Wieczorami polecam sprawdzić nocne markety. W Chiang Mai jest ich dosyć sporo, a w każdym z nich oferują świeże produkty, uliczne jedzenie i kolorowe, ręcznie robione ubrania.
Te targi uliczne można znaleźć w różnych miejscach w całym mieście. Niektóre mają stałe lokalizacje w dużych zadaszonych budynkach, podczas gdy inne mają tymczasowe stoiska, które muszą być codziennie ponownie składane. Niezależnie od tego, czy sprzedaje się na nich świeże kwiaty, czy mięso na patyku, targi w Chiang Mai są świetnym miejscem na zapoznanie się z lokalnym jedzeniem i tradycjami kulturowymi północnej Tajlandii.
Na dole mapa z wylistowanymi marketami w Chiang Mai.
2 dni w Krabi
Z Chiang Mai najszybszym sposobem na dostanie się na wyspy to podróż samolotem.
Świątynia Jaskini Tygrysa (Wat Tham Sua)

Możesz rzucić sobie wyzwanie i pokonać 1237 schodów, które zaprowadzą Cię na wapienną skałę, a na szczycie spotkasz złotego, siedzącego Buddę. To dosyć trudno wejście na Tiger Cave Temple zostanie nagrodzone niesamowitym 360-stopniowym widokiem na dolinę Krabi.
Legenda głosi, że w tych wapiennych jaskiniach, które znajdują się na dnie formacji skalnej, mieszkał kiedyś tygrys, od którego świątynia wzięła swoją nazwę. Teraz tygrysów brak, ale jest mnóstwo bezczelnych małp, które kradną wszystko co możliwe, więc upewnij się, że trzymasz swoje rzeczy blisko siebie (lub spakowane do plecaka) przez cały czas. I nie trzymaj rąk w kieszeni, małpy myślą, że coś tam chowasz i będą Cie śledzić.

Najlepszym czasem na wizytę jest wschód lub zachód słońca, aby podziwiać magiczne kolory nieba na tle złota Buddy.

Railay Beach – najlepsza plaża w Krabi
Railay to odosobniony półwysep, słynie z niesamowitych wapiennych krasów, które wyłaniają się z szmaragdowo-zielonej wody. Jest to jeden z najpopularniejszych obszarów do zwiedzania, który można odwiedzić tylko łodzią, co nadaje mu ekskluzywnego charakteru. Ponieważ Railay jest tak małe, przejście pieszo z jednej strony na drugą zajmuje zaledwie 10 minut.
Ze względu na popularność, najlepiej odwiedzić plażę rano, poza godzinami szczytu.

Ao Nang Landmark Night Market
Chociaż Ao Nang Night Market otwiera się o 16:00, to tak naprawdę wszystko zaczyna się dopiero około 18:00. Od 16 zaczynają rozkładać swoje stanowiska, rozgrzewać woki, a wszystko to przy gwarnej atmosferze. Do wyboru jest szeroki wybór potraw, w tym: tajskie, japońskie, koreańskie, desery, napoje i wiele innych.
Większość rozrywki zaczyna się późnym wieczorem, około 21:00. Od muzyki na żywo, przez pokazy ognia, po walki Muy Thai.

Oprócz targu spożywczego, jest kilka obszarów ze straganami z pamiątkami i odzieżą.
Odwiedziłam ten market 6 lat temu, gdy podróżowałam z dwoma Tajami. Chodziliśmy tam codziennie i codziennie próbowaliśmy różnych dań, owoce morza przygotowywane na życzenie, mango sticky rice, pad thai, zazwyczaj kupowaliśmy kilka dań jako food sharing.

2 dni na Kho Phi Phi
Ko (lub Koh) to po tajsku znaczy po prostu wyspa
Z Krabi odpływają łodzie lub promy kilka razy dziennie do Phi Phi.
Prom płynie około 90 minut, a standardowy bilet promowy w jedną stronę kosztuje około 450 THB (około 50zł). Bilet możesz zawsze kupić w porcie lub zarezerwować go wcześniej online.
Wyspa Koh Phi Phi to przepiękne miejsce w Tajlandii z wapiennymi wzgórzami, turkusowymi lagunami i słynną na całym świecie plażą w zatoce Maya.

Są dwie główne wyspy — Phi Phi Leh i Phi Phi Don — i obie mają niesamowite krajobrazy. Wyspa Leh jest całkowicie niezamieszkana, podczas gdy wyspa Don ma hotele, restauracje i wiele więcej.
Phi Phi to jest jak takie mini miasteczko. Jest główna ulica, którą da się przejść w 20-30 minut, a na ulicy jest pełno knajp, restauracji, sklepów z pamiątkami i ubraniami, znajdziecie też tam pralnie. Skutera nie można wypożyczyć, ale wszędzie bez problemu dojdziecie na nogach.
Na tej wyspie od rana do nocy ciągle się coś dzieje. Rano ludzie szukający knajpek na śniadanie lub pędzący na prom. Natomiast wieczorami cała ta ulica to jedna impreza. A co się dzieje na plaży wieczorami? Też imprezy. Long Beach gdzie impreza trwa do rana.
A po zmroku pokazy z użyciem ognia, tańce na barze, palenie shishy czy limbo (przechodzenie pod kijem) to tutaj codzienność.

Punkty widokowe, do których turyści mają łatwy dostęp to Viewpoint 1 , Viewpoint 2 i Viewpoint 3. Trzeba dojść do wioski Tonsai, która łączy je betonowymi schodami. Są tam tablice informacyjne, które wskazują drogę.
Dotarcie do Viewpoint 1 zajmuje od 30 do 45 minut, a do Viewpoint 2 kolejne 15 minut. Na szczycie znajduje się mała restauracja i sklep z napojami. Aby wejść, musisz zapłacić 30/40 THB? Nie jestem pewna, kiedyś płaciłam 20 THB, po roku chyba 30 THB.
Na wyspie możecie się także skusić na tatuaż lub piercing, ja jednak tego nie polecam.
2 dni na Kho Lanta

Położona na Morzu Andamańskim Koh Lanta jest częścią prowincji Krabi na zachodnim wybrzeżu Tajlandii. Koh Lanta jest wyspą, jednak znajduje się blisko lądu Tajlandii, więc możesz dojechać do Koh Lanta z prowincji Krabi (przesiądziesz się na prom, aby dostać się na wyspę). Możesz też dotrzeć do Koh Lanta łodzią z wielu innych wysp w Tajlandii, w tym z wysp Phi Phi i Phuket.
Jak dostać się na Koh Lanta z wysp Phi Phi – Istnieje wiele promów w tygodniu, którymi można dostać się na Koh Lanta w mniej niż 2 godziny!
Najlepszym sposobem na poruszanie się po Koh Lanta jest wynajęcie skutera.
Ta wyspa to miejsce z białymi piaszczystymi plażami, czystą, błękitną wodą i małą liczbą turystów. Lanta wydaje się zachowywać swój urok małej wyspy i niskie ceny, pomimo że jej sąsiedzi stają się coraz bardziej zatłoczeni i skomercjalizowani. Na Koh Lanta nadal możesz wypożyczyć motocykl za 5 USD i przejechać całą wyspę. Zatrzymując się, gdy chcesz ochłodzić się w morzu lub zjeść pyszne tajskie jedzenie w jednej z wielu przydrożnych restauracji.
Odwiedź Stare Miasto Lanta
Na wschodnim wybrzeżu Koh Lanta znajdziesz Lanta Old Town. Urocze miasteczko ze sklepami, barami i restauracjami. Polecam wybrać się tam na pół dnia, aby pospacerować i pozwiedzać i zatrzymać się na obiad lub kolację.
Skok na plażę

Oczywiście, nie możesz odwiedzić wyspy i nie spodziewać się spędzenia jednego dnia na plażowaniu. Nasza ulubiona plaża to Secret Beach, niestety w zależności od pogody i innych warunków, może ona albo zachwycić albo zniechęcić. My, mimo wszystko, w pamięci mamy słoneczną, czystą i z białym piaskiem tę rajską plażę.
Koh Lanta jest jedną z tańszych wysp, jakie odwiedziłem w Tajlandii, ale ceny hoteli rosną w sezonie turystycznym.
Powrót do Bangkoku
Najszybszym sposobem, aby dostać się z powrotem do Bangkoku to samolot. Dolecimy tam z Krabi lub Phuket. Polecam bilety kupić w miarę wcześniej, ponieważ na ostatnią chwilę ceny idą do góry. My kupowaliśmy kilka dni przed, płacąc około 800 zł, a miesiąc wcześniej można było dorwać ten sam lot dwa razy taniej.
Ostatni dzień w Bangkoku warto przeznaczyć na zakupy, pamiątki, ostatnie sesje masażu i ostatnie smaki pad thai-a i soczystych owoców.
Ten 14-dniowy plan pozwoli Ci zanurzyć się w różnorodności tego kraju – od tętniącego życiem Bangkoku, przez mistyczne świątynie Chiang Mai, Chiang Rai, aż po rajskie plaże na południu. Mamy nadzieję, że ta podróż będzie dla Ciebie nie tylko okazją do odpoczynku, ale także inspiracją do dalszych wypraw. Bez względu na to, czy jesteś tu po raz pierwszy, czy powracasz, Tajlandia zawsze ma coś nowego do zaoferowania.
Życzymy pełnych przygód podróży!

Leave a Reply